Siostra

Kiedy się poruszamy, nie ma czasu na takie jałowe medytacje.
Dlatego ludziom w podróży wszystko wydaje się nowe i czyste,
dziewicze i, w pewnym sensie, nieśmiertelne.

Olga Tokarczuk „Bieguni”

 

Nic o niej nie wiemy poza tym, że będzie. A skoro na pewno będzie, to trochę już jest. Dawniej wcale o tym nie myślałem. A ona przekracza wszystko, co można sobie wyobrazić albo zrozumieć. Jest od nas większa i silniejsza, żyjemy w jej mocy. Pewnego dnia przyjdzie i po prostu nas zabierze, nie pytając o zgodę, i nie wiemy, kiedy to będzie. Dlatego trzeba o niej mówić pokornie. Ostrożnie stawiać słowa, nie podnosząc głosu. Na nic się nie przyda wytężanie umysłu, tak czy owak nie zrobimy na niej wrażenia. Każde słowo wypowiedziane pewnie i śmiało kompromituje nas, a wewnątrz odpowiada mu cichy, ironiczny głos: przecież nie wiesz, o czym mówisz. Stasiuk nie udaje, że wie. „No bo w końcu kogo pytać? Umarli milczą. Księża mówią do nas jak do małych dzieci. Sami zresztą potrafimy paplać jedynie o życiu i gdy ktoś czasem próbuje zmienić temat, machamy niecierpliwie ręką” (Dla Romka Raczka).

Kiedy miałem szesnaście lat, mówiłem, że się nie boję, ale to było dawno i dzisiaj już tak nie mówię. Bo ona czasami podchodzi bliżej, staje się bardziej rzeczywista i wtedy człowiek czuje tę jej bliskość i rozumie, co to znaczy. Wolałby nie wiedzieć, nie patrzeć w tę stronę, z trudem mu przychodzi podnieść na nią oczy, ale przecież trzeba. Bez tego pozostaje złudzenie własnej nieśmiertelności, które skończy się nagle i na pewno za wcześnie.

Co by się musiało stać, żebyśmy nie patrzyli na nią jak na okropność? Skąd się bierze u niektórych pogodna zgoda na odejście? Jak się do tego dojrzewa? Do zrozumienia, że najważniejsze nie jest to, od czego się odchodzi, ale ku czemu zmierza. Do spoglądania już nie na nią, ale wskroś niej, na to, co dalej, później. Bo chociaż możliwe jest dla nas tylko niejasne przeczucie tego „ku czemu”, to właśnie w tym przeczuciu rodziło się u świętych zdumiewające pragnienie opuszczenia świata. Nie z rozpaczy, przeciwnie, z nadziei innego życia w innym świecie, tak bardzo różnym od naszego, że nikt nie zna słów, którymi można by o nim opowiedzieć. A Franciszek z Asyżu nazywa ją siostrą… i to dopiero jest wyzwanie dla naszego strachu. Zrozumieć, że ona jest częścią życia, jednym z etapów, i w dodatku potrzebnym. Ale trzeba było być najprostszym, najbardziej wolnym, żeby to zobaczyć.

Chcielibyśmy, żeby ktoś nas uwolnił od lęku przed śmiercią, ale on jest częścią ludzkiego losu i prawdy o nas. I Jezus go zaznał, niekoniecznie tylko raz, w Getsemani. Więc może zamiast szukać lekarstwa na lęk, trzeba raczej, dopóki mamy czas, uczyć się mocno trzymać rękę, która nas przeprowadzi na drugą stronę. „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka” (Księga Mądrości).

udostępnij na FB

POZNAJ INNE ZAPISKI