Furtka bez ogrodu

Jestem do znikania
Chcę niczym świadczyć
Niczego wziąć niczego mieć

 Nikogo zatrzymać
I te żal się Boże podróże
Żeby mnie było więcej
Żeby mi się dużo widziało 

Jestem wszystkim czego nie mam
Furtką bez ogrodu

Krystyna Miłobędzka

Trudny czas odosobnienia, nie zawsze świadomie wybranego. Moment, w którym ten czas się rozpoczął, powoli zaciera się w pamięci, a pespektywa drugiego brzegu to intelektualne spekulacje lub fantazje na temat końca…

Trudny i wymagający czas, czasem gości w nim samotność i smutek, czasem rezygnacja, czasem tęsknota za taką formą relacji i bycia, jaka była codziennością przed czasem pandemii. I lęk… czy drugi brzeg będzie przypominał ten, który znaliśmy, wyruszając w tę podróż, czy będzie podobny…

Czy poza śledzeniem danych, statystyk, doniesień mediów, próbami zgłębiania bardziej lub mniej sprawdzonej wiedzy, istnieje jakieś źródło oparcia i poczucia bezpieczeństwa…? Dziś o poranku mocno zatrzymało mnie pytanie – gdzie jest źródło nadziei? Czy można wskazać to miejsce?

Ojcowie pustyni, oddaleni od życia przepełnionego spotkaniami z innymi, nauczali o „habitare secum”, czyli zamieszkiwaniu z sobą samym w obliczu Najwyższego. Fizyczne odosobnienie stwarzało dobre warunki do odkrycia bezgranicznej przestrzeni w sobie samym, przestrzeni życia i nadziei. Jedynego realnego, istniejącego tak naprawdę źródła oparcia, jakim jest ciało obecne tu i teraz, prawdziwy i godny fundament dla szalejącego umysłu, który – jeśli szuka nawykowo oparcia „gdzieś na zewnątrz” – nie potrafi znaleźć ukojenia.

Kiedy myśli, uczucia i emocje przybierają najróżniejsze formy, w najlepszym wypadku znikają jak chmury, w najgorszym mogą zabrać w inne światy, zabrać z tego miejsca, do którego zawsze można wrócić, do którego zawsze można się odwołać.

Moment zatrzymania. Cisza. Nawet jeśli to tylko kilka minut… Zgoda na odczuwanie, ciekawość. Ciepło ciała, w którym życie czasem tętni jak szalone, czasem tli się nikłym płomykiem, na przekor wszelkim przeciwnościom losu i zagubieniu… Spokojny oddech, czułe spojrzenie na siebie i na drugiego, dotykające czasem czulej niż najczulszy dotyk.

Ślady, okruchy… Realne, choć nieuchwytne odbicie zamieszkiwania z sobą samym… w Obliczu Najwyższego.

Ewa

udostępnij na FB

POZNAJ INNE ZAPISKI